Profil użytkownika Inx
Rzymskie wakacje (1953)
Dobrze znana bajka o księżniczce, która pragnie choć na chwilę porzucić okowy swej pozycji społecznej i zasmakować zwyczajnego życia. Jest i książę, który za sprawą miłości przechodzi wewnętrzną przemianę. Lekka i przyjemna opowiastka. Można odnieść wrażenie, że głównym jej celem jest umożliwienie widzowi podziwiania urody i wdzięku Audrey. Czego może nas nauczyć? Aby cieszyć się z drobnych, codziennych przyjemności, a także z własnego położenia życiowego, które dla nas powszechne i często niedoskonałe, dla kogoś może być spełnieniem marzeń. Z kolei czyjeś życie, choć wydaje się usłane klejnotami, pełne jest nieznanych nam rozterek.
Trudno pogodzić się ze zmianą fryzury bohaterki. Ech, moda.
Ocenianie adaptacji filmowej zawsze jest dla mnie problematyczne. Właściwie dla takich pozycji powinny być dwie rubryki oceny - jedna za oddanie sensu oraz atmosfery literatury, na której się opiera, druga - za film jako dzieło całościowe, samoistne.
Nie czytałam powieści Georgesa Simenona, więc nie potrafię określić, na ile ekranizacja "Wdowy" jest wierna swemu literackiemu pierwowzorowi. Co do samego filmu - od pierwszych chwil urzekło mnie miejsce, w którym został nakręcony, sielskie krajobrazy, świetnie oddany klimat zapyziałej, europejskiej wsi z okresu przedwojnia z jej obłudną, prowincjonalną moralnością, pod którą kryje się patologia, zaciekłość i zawiść. Również gra aktorska jest na dobrym poziomie.
Myślę, że przede wszystkim jest to opowieść o samotności i pragnieniu bliskości drugiego człowieka. W filmie ukazane zostały różne oblicza samotności i odmienne sposoby przeżywania jej oraz odreagowywania jej, reprezentowane przez poszczególnych bohaterów.